Jeszcze mniej więcej do I wojny światowej w trzech zaborach (zwłaszcza jednak w rosyjskim) używano do słodzenia herbaty - i w ogóle do gotowania - prawie wyłącznie cukru w głowach. Były to nieforemne stożkowate bryły, od których odpiłowywano lub odrąbywano mniejsze kawałki. Taki cukier był najwyższego gatunku (a więc drogi!) i tak śnieżnobiały, że aż niebieskawy. Za pośledni uważano wtedy cukier w kostkach, który po rozpuszczeniu się pozostawiał piankę. Wzięcie cukru palcami uważano za ogromny nietakt towarzyski: do czynności tej używano specjalnych szczypiec, srebrnych albo niklowych.
Źródło: Kalendarz, Dom Wydawniczy Bellona 2006
Wczoraj właśnie odkryłam zupełnie przypadkiem i zupełnie nie ruszany stary kalendarz - kiedyś takie wisiały w każdym domu, pełne pomysłowych przepisów, porad i ciekawostek. Rzecz jasna, od razu zabrałam się za wybieranie, co smakowitszych "kąsków" i stałam się posiadaczką wielu cennych dla mnie informacji...;)
PS. Czuję się pełna i ciężka, ale nie mogłam sobie odmówić barszczu z uszkami, czy zupy grzybowej robionych przez moją babcię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz